piątek, 30 czerwca 2023

Lody truskawkowo- bananowe na mleczku skondensowanym

 Dzień dobry:)

Lato zaczęło się z mocnym przytupem, gorąc i gorąc. W takie dni szukamy ochłody na różne sposoby, a co najlepiej nas chłodzi i rewelacyjnie smakuje? LODY! Oczywiście lody. Wiadomo, że domowe najlepsze, ponieważ wiemy z jakich składników powstały. Ja do tej pory lody dla moich córuś przygotowywałam na bazie jogurtu naturalnego. A jak już wiecie jakiś czas temu odkryłam że mleczko skondensowane doskonale się ubija, więc postanowiłam z jego dodatkiem zrobić lody. Do tego obowiązkowo truskawki i wyszedł pyszny deser. Lody z mleczka są delikatniejsze w smaku i po zamrożeniu takie mniej " ziarniste". U mnie w domu w ciągu doby wszystkie zniknęły, a było ich 14 sztuk 😁 zapraszam na przepis. 




250 g truskawek 

1 duży dojrzały banan

200 ml mleczka skondensowanego niesłodzonego 

Erytrol- do smaku ( można zastąpić  cukrem )


Mleczko schłodzić w lodówce całą dobę. 

Truskawki obracać z szypułek, opłukać i osuszyć. Przełożyć do dzbanka. Dodać kawałki banana oraz erytrol. Zmiksować na gładko. 

W dużej misce ubić mleczko skondensowane. Następnie stopniowo dodawać zmiksowane owoce i mieszać mikserem do ładnego połączenia. Skosztować, jeżeli jest za mało słodkie dodać jeszcze odrobinę erytrolu. 

Masę przelać do pojemniczków na lody i zamrażać 4-5 godzin. Przed podaniem uwolnić z pojemniczków. Smacznego. 









środa, 28 czerwca 2023

Ciastka z krówek i herbatników

Witam , witam:)

W poniedziałek i wtorek przed zakończeniem roku moja starsza córcia pojechała na szkolną wycieczkę do Karpacza. W pierwszym dniu wycieczki od razu zaplanowane było wejście na Śnieżkę. Dostaliśmy informację od organizatora wycieczki, iż obiad będzie dopiero około 18, po przyjeździe do hotelu. Zaczęła się rozkminka jaką wałówkę zapakować na taką wyprawę. Córka zażyczyła sobie tosty z serem. Do tego jakaś czekolada czy żelki. Ale chciałam także przygotować jej jakieś ciacha. I gdy tak rozmyślałam jakie by upiec, otworzyłam tzw. "słodką szafkę", w której natknęłam się na krówki, którym za miesiąc kończy się termin ( kupiłam na święta, ponieważ mieliśmy iść w gości, potem spotkanie nie wypaliło, a cuksy zostały) i otwartą paczkę herbatników. I właśnie te dwa składniki zainspirowały  mnie do sklecenia takich ciastek. Wyszły pyszne i sycące i ponownie nic się nie zmarnowało z czego jestem szczególnie dumna:) 

Córka z wycieczki bardzo zadowolona,zafascynowana że tyle zielonych terenów.  Poczęstowała także Pana Przewodnika tymi ciastkami i tak w nich zasmakował, że w nagrodę dołożył 10 minut do przerwy w maszerowania 😄 to jest komplement, co ? 😃




190 g herbatników 

120 g krówek

75 g masła 

4 łyżki mleka 

1 jajko 

70 g mąki

1 łyżeczka proszku do pieczenia 

20 g orzeszków ziemnych 

2 Kostki gorzkiej czekolady 

2 kostki białej czekolady 


Do miski przełożyć krówki wraz z masłem. Postawić na garnku z gotującą się wodą i doprowadzić do rozpuszczenia cukierków i masła. W połowie tej czynności dodać 2 łyżki mleka dla ułatwienia rozpuszczenia. 

Następnie zdjąć z garnka i zostawić do ostygnięcia. Gdy to nastąpi dodać jajko i dokładnie wymieszać. 

Herbatniki zmielić w blenderze z ostrzami lub malakserze. Dodać do mokrych składników wraz z mąką, proszkiem do pieczenia i mlekiem. Wymieszać na jednolitą masę. 

Blachę wyłożyć papierem do pieczenia i układać ciastka- formować w dłoniach kulkę, którą na blasze rozpłaszczyć. W każde ciastko wcisnąć kilka kawałków orzechów. Wstawić do lodówki na całą. 

Po tym czasie piekarni z termoobiegiem nagrzanego do 180 st i piec 12 minut. 

W międzyczasie obie czekolady zetrzeć ( osobno). Ciastka Orzechy na kratce do studzenia i posypać startą czekoladą. Smacznego. 







poniedziałek, 26 czerwca 2023

"Wymieszana" zapiekanka makaronowa

Dzień dobry:)

I zaczynamy ostatni tydzień czerwca, aż nie mogę uwierzyć, że tak szybko upłynął ten miesiąc. Na szczęście są już wakacje, więc rodzice również mogą trochę zwolnić i cieszyć się swoimi zajęciami. Ja jak wiecie uwielbiam gotować i piec, w czasie roku szkolnego czasem trudno ugotować coś spektakularnego, ponieważ albo brak czasu, albo danie nie nadaje się do wielokrotnego odgrzewania....ale takiego problemu nie ma z tą zapiekaną. Jest banalnie prosta, a przy tym przepyszna, moim aż uszy się trzęsły gdy zjadali. Składniki wystarczy wymieszać w misce, przełożyć do formy i dodać ser, do piekarnika i gotowe. W trakcie przekładnia okazało się, że moja forma do zapiekania jest za mała na taką ilość składników,  więc resztę umieściłam w foremkach na muffinki i mąż zabrał na obiad na dyżur. Zaciekawieni? Zapraszam na przepis i udanego tygodnia Wam życzę :))




850 g ugotowanego drobnego makaronu- u mnie małe kolanka

500 g mielonej mięsa z szynki 

4 duże pieczarki 

1/2 cukinii 

2 marchewki 

3 łyżki oleju 

1 puszka pomidorów 

4 suszone pomidory 

1 kulka mozzarelli 

6 plastrów sera żółtego 

Sól, pieprz do smaku 

1/2 łyżeczki słodkiej papryki 

1/2 łyżeczki przyprawy do dań włoskich 


Pieczarki oraz marchewkę zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Cukinię pokroić w półplasterki. 

Olej rozgrzać i wrzucić mięso. Smażyć aż mięso nabierze " szarego koloru ", następnie wrzucić wszystkie warzywa i dusić około 10 minut. 

W międzyczasie pomidory te z puszki oraz suszone zmiksować z dodatkiem 1/2 szklanki wody. Można przecedzić przez sito, aby pozbyć się skórek, ale nie jest to konieczne. 

Przelać do garnka oraz dodać przyprawy ,zagotować. Gotować przez 5 minut. Zdjąć z ognia i zostawić do ostygnięcia. 

Następnie do sosu dodać makaron i dokładnie całość wymieszać. 

Formę do zapiekanki wysmarować delikatnie oliwą i nałożyć połowę makaronu. Ułożyć połowę sera żółtego oraz połowę mozzarelli. Nałożyć resztę makaronu oraz sera*. Zapiekać około 20 minut w 180 stopniach. Smacznego. 

* u mnie formą okazała się za mała, więc zapiekankę upiekłam w zwykłej formie oraz w foremkach do muffinek. 







sobota, 24 czerwca 2023

Odwrócony jogurtowiec w szkle z frużeliną truskawkową

Dzień dobry:)

Witajcie w pierwszy weekend wakacji! Dzieciaki zadowolone ze świadectw? Moje tak, pilnie pracowały cały rok ( no czasem trzeba było przypomnieć, że trzeba popracować), ale świadectwa bardzo ładne i jestem ogromna dumna z moich córuś. Teraz dwa miesiące laby:) i nic nie umila takiego czasu jak coś pysznego i słodkiego. Tym razem zamiast ciasta czy muffinek postanowiłam przygotować deserek w szkle. Przygotowałam masę jogurtową taką, jaką często robię w ciastach bez pieczenia, do tego herbatniki i truskawki, dużo truskawek. No więc nie mogło się nie udać, a do tego tak rewelacja wygląda, że sama nie mogę się nadziwić, że to moje dzieło. Serdecznie zapraszam i polecam, jednocześnie życzę Wam udanego weekendu. Ja będę pracować nad tortem na rocznicę ślubu :) Pa:)  




8 herbatników 

400 g jogurtu naturalnego 

200 g kvarq truskawkowy

150 g truskawek 

3 łyżeczki żelatyny 

3 łyżki erytrolu 

Frużelina:

150 g truskawek 

100 ml wody 

1 czubata łyżka erytrolu 

1/2 łyżeczki mąki ziemniaczanej + 1 łyżka wody 

1/2 łyżeczki żelatyny + 1 łyżka wody

Dodatkowo: 

4 duże truskawki 

2 kostki białej czekolady 

4 pałeczki czekoladowe 


Żelatynę namoczyć w 3 łyżkach wody, następnie rozpuścić w kąpieli wodnej lub w mikrofali, odłożyć na bok. 

Do wysokiego naczynia przełożyć jogurt  kvarq,truskawki bez szypułek oraz erytrol. Zmiksować na gładko. Dwie łyżki otrzymanej masy dodać do żelatyny i zahartować ją  następnie wlać do naczynia i zmiksować do połączenia. 

Do przygotowanych szklanek pokruszyć po 2 herbatniki i ostrożnie wlać po 200 g przygotowanej masy jogurtowej. Wstawić do lodówki na godzinę. 

Frużelina:

Po wspomnianej godzinie do rondelka przełożyć umyte, pozbawione szypułek i przekrojone na pół truskawki. Dodać wodę i erytrol i zagotować. Gotować aż owoce zmiękną. W międzyczasie przygotować w małej szklance wodę z mąką ziemniaczaną, wymieszać. 

Żelatynę również namoczyć i odłożyć na bok. 

Do gotujących się truskawek dodać mieszankę z mąką i gotować stale mieszając, po 2 minutach zdjąć z ognia. 

Dodać namoczoną żelatynę i dokładnie wymieszać. Obłożyć do wystygnięcia. 

Następnie nałożyć na jogurt i wstawić do lodówki na kolejne 2 godziny. 

Dekoracja:

Truskawki pokroić w małą kostkę, nałożyć na frużelinę. Posypać startą czekoladą i dodać czekoladowe paluszki. Smacznego. 









czwartek, 22 czerwca 2023

Zupa pieczarkowa z młodymi ziemniakami

Dzień dobry:)

Dzisiaj zapraszam na pomysł, który dla mnie był nie lada odkryciem....a dlaczego? Ponieważ do tej pory zupę pieczarkową podawałam z makaronem świderki. Podczas pobytu we Władysławowie na któryś z obiadów dostaliśmy właśnie pieczarkową z ziemniakami. Nie była tak treściwa jak ta moja, ale rozpaliła moją ciekawość. I tak zaserwowałam rodzince tą zupę. Wszyscy orzekli ,że bardzo smaczna i może wejść na stałe do naszego jadłospisu na przemiennie z makaronem. A Wy jak podajecie pieczarkową? Z ziemniakami, makaronem a może z kluskami lanymi? Czekam na informację w komentarzach:) 





200 g pieczarek 

1 cebula

2 duże ziemniaki młode 

1 duża marchewka 

1 średnia pietruszka

2 liście laurowe 

3 ziela angielskie 

1 łyżka masła 

3 łyżki śmietany 30%

Sól do smaku 

2 litry wody 


Cebulę pokroić w małą kostkę. Pieczarki,marchewkę oraz pietruszkę pokroić w plasterki. Ziemniaki pokroić w kostkę średniej wielkości. 

Do garnka przełożyć masło i gdy się rozpuści i wrzucić cebulę i pieczarki. Poddusić. Dodać resztę warzyw, liście laurowe oraz ziele i wodę. Doprowadzić do zagotowania i dodać sól do smaku. Gotować do miękkości warzyw. Zdjąć z ognia i dodać śmietanę. Wymieszać. Podawać od razu. Smacznego. 







wtorek, 20 czerwca 2023

Chrupiąca footbolowe przekąski z sosem czosnkowo-ziołowym

Dzień dobry:)

Dzisiejsze danie stworzone jest z myślą o moim mężu. Jak już wiecie ma 24 godzinne dyżury, wobec czego muszę wyposażać go w przynajmniej trzy posiłki. I zawsze mamy problem z kolacją. Dlatego tym razem postanowiłam przygotować mu parówki w nieco innej formie. Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem kupienia tych paróweczek w kształcie piłki. I w jakimś markecie trafiłam na fajną promocję i od razu wiedziałam w jakiej formie je podam. Pracy przy takiej kolacji nie dużo, ale efekt murowany. Mój mąż był bardzo zadowolony, że nie musi głowić się nad kolacją i takie smakowitości będzie jadł. Stwierdził, że są zarąbiste i trzeba włączyć do menu na dyżury:)  To może i Wy się skusicie? Akurat dzisiaj nasza reprezentacja gra mecz to może takie tematyczne przekąski będą w punkt? Serdecznie zapraszam i polecam:) 




1 opakowanie parówek w kształcie piłek

100 ml mleka

1 jajko 

3 łyżki mąki 

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia 

1/2 łyżeczki curry 

Sól, pieprz do smaku 

3 łyżki bułki tartej 

Olej do smażenia 

Sos:

1 czubata łyżka majonezu o obniżonej zawartość tłuszczu

1 czubata łyżka śmietany 12%

2 ząbki czosnku 

1 gałązka natki 

Sól, pieprz do smaku 


Sos:

Do miski przełożyć majonez oraz śmietanę. Obrany czosnek zetrzeć na tarce o małych oczkach. Natkę drobno posiekać. Dodać do reszty składników wraz z przyprawami i dokładnie wymieszać, odłożyć do lodówki. 

Do miski przelać mleko, dodać jajko i dokładnie wymieszać. Następnie dodać przyprawy, mąkę oraz proszek do pieczenia. Dokładnie wymieszać, aby nie było grudek. Odłożyć na 15 minut. Następnie wrzucić do ciasta paróweczki.

Po tym czasie rozgrzać olej, w rondelku na wysokość około 2,5 cm. Do małej miski wsypać bułkę tartą i paróweczki oblepione ciastem panierować w bułkę i kładę na olej. Smażyć  na rumiano z każdej strony. Odsączyć na ręczniku i podawać z sosem czosnkowym. Smacznego. 







niedziela, 18 czerwca 2023

Kąski z kurczaka z curry

Dzień dobry:)

Jakie plany macie na niedzielę? Aktywność na świeżym powietrzu, grill na ogrodzie bądź działce czy tak jak ja będziecie " szaleć" w domu? Niezależnie od tego co będziecie robić pyszny i solidny obiadek należy się każdemu. Dzisiaj proponuję pierś z kurczaka w ciut innej odsłonie- jako pyszne kąski panierowane. A te kąski to nic innego jak pokrojona w średnią kostkę pierś. Ten drobny zabieg powoduje, że mięso od razu inaczej smakuje. Doprawiłam mieloną przyprawą curry,bo ostatnio jesteśmy ogromnymi fanami tego smaku. Jeśli nie macie pomysłu na dzisiejszy obiad,albo macie ochotę na odmianę to serdecznie polecam Wam ten pomysł. Udanego i smacznego dnia 🙂




2 piersi z kurczaka 

1 łyżeczka przy curry mielonej 

Po 1/2 łyżeczki : soli, pieprzu, ostrej papryki oraz mielonego czosnku 

1 szklanka bułki tartej 

1/2 szklanki płatków kukurydzianych 

1 łyżka majonezu 

2 jajka 

1 łyżka wody 

Olej do smażenia 



Mięso umyć i porządnie osuszyć. Pokroić w kostkę średniej wielkości. 

Do miski przesypać wszystkie przyprawy, dokładnie wymieszać i dodać kąski mięsa. Dokładnie obtoczyć mięso w przyprawach i zostaw na około 30- 60 minut. 

Płatki pokruszyć w woreczku w miarę drobno i wymieszać je z bułką tartą. 

Do miski wbić jajka, roztrzepane. Następnie dodać majonez i wodę i dokładnie wymieszać. 

Na patelni rozgrzać olej, nalać go tak na wysokość 1-1,5 cm.

Kąski smażyć partiami. Maczać je najpierw w jajkach z majonezem, a następnie obtoczyć w bułce z płatkami. Skosztować z obu stron, aż będą rumiane. Odsączyć na ręczniku papierowym. Smacznego. 








piątek, 16 czerwca 2023

Długi weekend we Władysławowie

Witajcie :)

Zapraszam Was dzisiaj na relację z naszego ostatniego wyjazdu. Byliśmy we Władysławowie. Była to nasza pierwsza podróż w tamte strony, ale z pewnością nie ostatnia, bo cała nasza czwóreczka jest oczarowana tym miejscem. Dwa i pół dnia to stanowczo za krótko, aby poznać wszystkie zakamarki miasta, ale co nieco udało nam się obejrzeć. Zapraszam na relację:)




W naszą podróż wyruszyliśmy w czwartek rano, nawigacja pokazałam nam, że na miejsce dotrzemy w 4 godziny i 20 minut. Niestety rzeczywistość skorygowała ten czas, oczywiście na niekorzyść. Na miejsce dotarliśmy po 6 godzinach. To co się działo na trasie to jakiś dramat, jeszcze w takim sznurze aut nie jechaliśmy. Po dotarciu na miejsce, szybki meldunek, ogarnięcie naszej Belli i poszliśmy na obiad. Najedzeni, w lepszych humorach poszliśmy szukać plaży. Dotarliśmy do wejścia nr 9. Plaża we Władysławowie okazała się piękna, szeroka. Tego dnia morze  było spokojne.






Na plaży ułożony jest wygodny i szeroki trap dzięki któremu można spokojnie spacerować. Doszliśmy więc do wejścia nr 1. Stamtąd weszliśmy do portu, a później na falochron. Na całej długościach falochronu namalowane są różne obrazy przedstawiające przeszłości i teraźniejszość. 












Na końcu falochronu jest tzw. " główka", która w nocy się świeci i wyznacza obrys falochronu. Widok stamtąd na morze jest po prostu obłędny i wiatr wspaniale orzeźwia. 






Kolejnego dnia zwiedzenia zaczęliśmy od rynku i Domu Rybaka. Kiedyś był to hotel pracowniczy dla rybaków, teraz mieści się tam Urząd Miejski, wystawa motyli i najpiękniejszy taras widokowy. Taras znajduje się na 8 piętrze i widoki z niego zapierają dech. Można z niego obejrzeć miasto dookoła. A dzięki lunetom i lornetkom nawet dużo dalsze odległości uda się dostrzec. Po wejściu na ten taras zgodnie stwierdziłyśmy ,że widoki rekompensują nam niewygody podróży. Na tarasie jest tak urokliwie, że kolejnego dnia również się wdrapaliśmy na niego. Wstęp jest odpłatny- bilet normalny 11 zł, a szkolny 7 zł.



















Kolejnym punktem, który warto odwiedzić jest Aleja Gwiazd Sportu. W chodniku umiejscowione są gwiazdy z nazwiskami utytułowanych polskich sportowców. Dookoła są piękne klomby, które również ukształtowane są w gwiazdy oraz mnóstwo ławek do odpoczynku. Na jednym końcu tego parku jest piękna fontanna, a na drugim rzeźby/ skały z przytwierdzonymi tabliczkami z nazwiskami osób, które zdobyły poszczególne szczyty na naszym globie. 









Jak już wspominałam 2 dni to za mało, aby " obejrzeć " całe Władysławowo, ale myślę że zrobiliśmy sporo. W sumie dziennie na spacerach robiliśmy po 25 tys kroków. Spacerowaliśmy sobie tam i z powrotem, co jakiś czas zaglądaliśmy do naszej kotki czy wszystko u niej  porządku. Oczywiście były lody i granity, bo bez tego dla moich córek nie ma wyjazdu nad morze 😉 

Jedyne czego nie udało nam się zrealizować podczas tego pobytu to wycieczka na Hel. Mieszkaliśmy stosunkowo blisko dworca, więc planowaliśmy podróż pociągiem, ale niestety nie dostaliśmy się do pociągu bo wszyscy mielibyśmy taki pomysł 😁 Postanowiliśmy zatem, że następnym razem pojedziemy typowo na Hel, aby pozwiedza jego zakątki. 

Na koniec pokażę Wam pamiątki w moim stylu 😂 oprócz magnesów na lodówkę i dużej pocztówki  a4,która równie przyczepiam na lodówkę kupiłam sobie takie coś....



Na koniec relacji jeszcze kilka pięknych ujęć naszego wspaniałego Bałtyku.








Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa. 

A Wy znacie Władysławowo? Jakie są Wasze wspomnienia? Dajcie znać w komentarzach.