poniedziałek, 10 listopada 2025

Rogale z białym makiem i marcepanem

Dzień dobry 🙂 

My jeszcze na wyjeździe, ale w związku z tym, że jutro jest szczególny dzień - po pierwsze Święto Niepodległości oraz w Poznaniu świętuje się także imieniny Ulicy Święty Marcin,z okazji której piecze się specjalne rogale z nadzieniem z białego maku i ciasta półfrancuskiego. Prawdziwy rogal świętomarciński jest potwierdzony certyfikatem. Ja oczywiście takowego nie posiadam, ale nikt nie powiedział, że nie mogę zrobić sobie rogali inspirowanych tymi poznański. Upiekłam je w czwartek,aby zabrać w podróż i na pobyt nad morze. Ja bardzo lubię te tradycyjne rogale, ale one są bardzo słodkie i kaloryczne. Moja wersja jest mniej słodka. A to szczególnie trafia do mojego męża. W trasie zjadł dwa i stwierdził, że są lepsze niż te kupne. Trochę przesadził, ale cieszę się że rodzince smakowały. I nie tylko,bo w czwartek na rogale załapał się pan, który przygotowuje Darunie do egzaminu z matematyki i żartuje, że przeze mnie nie może być na diecie, ale stwierdził że bardzo smaczne.

Teraz parę słów o cieście. Tradycyjne rogale są na cieście półfrancuskim. Ja boje się tego ciasta, że nie będę umiała go zrobić i zmarnuje składniki. Dlatego postanowiłam zrobić je na cieście, które znam czyli krucho drożdżowe. Ale gdy szykowałam się do przygotowania tego ciasta okazało się że zapomniałam kupić śmietanę, ale miałam w domu kefir i dodałam do ciasta. I wyszło naprawdę fajnie ,na drugi dzień rogaliki były jeszcze puszyste. Więc nie wiem czy mogę powiedzieć, że to ciasto krucho drożdżowe, ale wyszło zacnie i myślę że będę częściej przygotować tak ciasto. 

Rogaliki piekłam " w biegu" w czwartek po pracy, bo chciałam zdążyć ze zdjęciami póki będzie dzienne światło. I prawie się udało, bo gdy ustawiałam warsztat do zdjęć, jak ja to nazywam, zaczęło zachodzić słońce. I dlatego mają taką trochę dziwną poświatę. Mam nadzieję że mimo wszystko zdjęcia oddają urok i smakowitość tych rogalików. Serdecznie polecam przygotowanie rogalików, jeszcze przed jutrem zdążycie 😉

Udanego poniedziałku i całego tygodnia 😘 




Ciasto:

600 g mąki pszennej typ 550

1 opakowanie drożdży instant 

30 g cukru 

200 g zimnego masła 

3 jajka w temperaturze pokojowej 

150 g kefiru w temperaturze pokojowej 

Szczypta soli 

Nadzienie:

380 g białego maku w puszce 

200 g marcepanu 

120 g orzechów laskowych łuskanych 

2 łyżki miodu 

Dodatkowo:

1 jajko 

Cukier puder do posypania 




Nadzienie:

Orzechy laskowe zmielić w malakserze lub blenderze z ostrzami. Przełożyć do miski. Dodać mak i pokrojony marcepan i wymieszać na jednolitą masę ( najlepiej sprawdza się mieszanie dłońmi, bo można delikatnie rozcierać marcepan). Na koniec dodać miód ( warto odrobinę go podgrzać) i po raz ostatni wymieszać.

Ciasto:

Do miski przełożyć mąkę, dodać cukier, sól i drożdże. Wymieszać.

Masło zetrzeć na tarce o grubych oczkach i dodać do mąki. Rozcierać w palcach jak na kruszonkę.

Dodać jajka oraz kefir i wyrobić na gładkie i elastyczne ciasto.  Ciasto nie musi odpoczywać ani wyrastać.

Wykonanie:

Ciasto podzielić na 2 części. Każdą rozwałkować na duży okrąg i podzielić na trójkąty.



Następnie na brzegu układać porcje nadzienia i zwijać od podstawy ku wierzchołkowi. Odkładać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, nadając kształt rogala. Posmarować roztrzepanym jajkiem.



Piec w piekarniku nagrzanym do 190 st około 18-22 minuty, do ładnego zrumienienia. Wyjąć, ostudzić na kratce. Oprószyć cukrem pudrem. Smacznego.










piątek, 7 listopada 2025

Krótki wypad do Gdyni

Dzień dobry 🙂 

Zapraszam Was na krótką fotorelację z naszego październikowego wypadu do Gdyni. Nasza Darunia 11 października obchodziła 14 urodziny i z tej okazji zorganizowaliśmy szybki wypad nad morze. W sumie można powiedzieć że byliśmy półtorej doby w Gdyni, więc jakiegoś konkretnego zwiedzania nie było. Mam nadzieję że kiedyś przyjedziemy na dłużej i wszystkie obowiązkowe punkty zaliczamy. Ale pobyt i tak był udany,pogoda dopisała bo chociaż było pochmurno to nie padało,a dwa dni wcześniej w Poznaniu bardzo było deszczowo i baliśmy się, że na wyjeździe też tak będzie. Zapraszam na " zdjęcia" 😁



Poniżej są zdjęcia, które robiłam z okien mieszkania,w którym nocowaliśmy. Mieszkanie było na 29 piętrze, więc widok był imponujący za dnia, jak i w nocy. Stwierdziliśmy, że skoro pobyt krótki to chociaż niech widok z okna będzie zacny. I był! A Wy jak sądzicie?








A to apartamentowiec w nocy. Też się fajnie prezentuje, prawda?





 
I pięknie oświetlony Dar Pomorza.


I obowiązkowo zdjęcia morza i plaży.







Schody na Kamienną Górę.


Fontanna na Skwerze Kościuszki. Trochę pochmurno, więc nie robi takiego wrażenia, ale widziałam ją kiedyś w słoneczny dzień i jest się czym zachwycać.



Poniżej kilka zdjęć Daru Młodzieży. Jestem bardzo zadowolona że udało się nam go zobaczyć " na żywo" bo do tej pory tyłki na zdjęciach lub w programach telewizyjnych widziałam ten żaglowiec.















Bardzo dziękuję za obejrzenie wszystkie zdjęć. Zdaje sobie sprawę, że Gdynia ma dużo więcej do zaoferowania, ale niestety nie było na to czasu. Liczę, że kiedyś uda nam się zorganizować dłuższy pobyt. Tym bardziej że marzy mi się odwiedzenie Klifu Orłowskiego i Półwyspu Rewskiego.

Zostawiam Was z tymi fotkami,a sama za jakieś 10 godzin wskakuje do auta i jedziemy na przedłużony weekend do naszego ukochanego Darłówka. Zajrzę do Was w poniedziałek z przepisem,bo mam coś specjalnego do pokazania. Wszystkiego dobrego i udanego weekendu Wam życzę 🫶 🫶 🫶 


środa, 5 listopada 2025

Tort serowo - brzoskwiniowy

Dzień dobry 🙂 

Dziś przeglądam swoje zapisane przepisy i zobaczyłam, że jeszcze Wam nie pokazałam ciasta, które zaniosłam do starej pracy na pożegnanie. Nadrabiam więc tę zaległość. Wykonanie proste, ale bardzo smaczne i naprawdę efektowne. Warto mieć w zapasie takie pomysły gdy nie ma czasu na efektywniejszy tort,a chcę się komuś sprawić radość. Ja użyłam brzoskwiń, ale tak szczerze mówiąc nada się większość owoców,na pewno truskawki byłyby świetnym pomysłem, ale musimy na nie jeszcze trochę poczekać 😢

Za parę dni długi weekend, więc może zainspirujecie się i popełnicie taki pysznościowy deser 🤩 serdecznie polecam i zapraszam 🙂



Biszkopt:

6 jajek rozm M 

6 łyżek mąki pszennej 

5 łyżek mąki pszennej 

1 czubata łyżka kakao 

1 łyżka kawy zbożowej 

12 łyżek drobnego cukru 

1 łyżeczka proszku do pieczenia 

Masa serowa:

800 g sera na sernik z wiaderka 

1 kg brzoskwiń ( waga bez pestek)

55 g żelatyny 

6 łyżek cukru 

Dodatkowo:

1 galaretka mango - marakuja ( 25 g)

10 g żelatyny 

600 ml wrzątku 

5 plastrów ananasa z puszki 

1 duża mandarynka 

Tortownica 22 cm



Do miski robota przełożyć jajka, dodać cukier i ubijać przez 5-6 minut aż zwiększa swoją objętość i pojaśnieją.

W mniejszej misce wymieszać wszystkie składniki sypkie, następnie partiami przesiewać do jajek i dokładnie wymieszać.

Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia i wstawić biszkopt do piekarnika nagrzanego do 180 st. Piec około 30 minut do suchego patyczka. 

Wyjąć z piekarnika i ostudzić. Uwolnić z formy i przeciąć wzdłuż na pół. Z jednego blatu wykroić okrąg o średnicy ok 16 cm.

Masa serowa:

Brzoskwinie pokroić na mniejsze kawałki. Przełożyć do rondla, dodać cukier i 100 ml wody i ugotować owoce do rozpadnięcia. Gorące zblendować i przetrzeć przez sito. 

W czasie gdy brzoskwinie się gotują, żelatynę namoczyć w 4 łyżkach wody.

Do gorących owoców dodać żelatynę i dokładnie wymieszać aby się rozpuściła. Zostawić do ostygnięcia.

Gdy to nastąpi wymieszać z serem z wiaderka.

Wykonanie:

Na podkład do tortu wyłożyć pierwszy ( większy) blat biszkopta. Zapiąć obręcz tortu i wylać połowę masy serowej. Ułożyć mniejszy blat i wlać resztę masy serowej. Wstawić do lodówki do stężenia.

W międzyczasie wymieszać proszek galaretki z żelatyną. Zalać wrzątkiem i dokładnie rozpuścić. Zostawić do ostygnięcia.

Na wierzchu ułożyć owoce i ostrożnie wylać galaretkę i wstawić do lodówki do stężenia. Smacznego.











poniedziałek, 3 listopada 2025

Gulasz wielowarzywny z kiełbasą

Dzień dobry 🙂 

W związku z tym, że rozpoczął się listopad to wiadomym jest, że pogoda będzie nam zostawiała wiele do życzenia. I pomimo, że każdy z nas chciałby słonecznych i suchych dni to musimy liczyć się z tym, że raczej będzie zimno i co gorsza mokro. I nie wiem jak Wy, ale ja wtedy lubię zjeść coś ciepłego i najlepiej w sosie, wtedy od razu ciepełko w ciałku i serduszku. A może ja tylko w taki szalony sposób podchodzę do gulaszu? 😁 Prawdą jest, że lubię wszystko co w sosie pomidorowym. I co jest ogromną wartością takiego gulaszu, że można dodać do niego wszystko co oferuje nasza lodówka i szafki kuchenne. Więc gwarancja smaku gwarantowana,a do tego mamy kolejny pomysł, aby nic nam się nie zmarnowało. 

Tak się rozpisałam i na chwaliłam tego pomysłu, myślę więc już jesteście głodni i przygotujecie sobie w najbliższym czasie gulasz. A tak w ogóle lubicie gulasz? Jeśli tak to dajcie znać w komentarzach jaki?

Gorące uściski dla Was 😘 




375 g bobu ( waga po obraniu z łupin)

250 g rzodkiewki różnokolorowej

1 średnia marchewka 

1 średnia pietruszka 

100 g drobnych pieczarek 

260 g ziemniaków ( waga po obraniu)

1 duża cebula 

200 g kiełbasy śląskiej 

1 puszka pomidorów wiśniowych 

1 puszka kukurydzy 

700 g passaty pomidorowej 

1 łyżka pasty harissy 

1 łyżeczka cukru 

Sól pieprz do smaku 

1/2 łyżeczki papryki słodkiej mielonej 

3 łyżki oleju 

1,5 szklanki wody 



Wszystkie warzywa obrać ( z wyjątkiem rzodkiewki 🙃).

Marchewkę, pietruszkę, ziemniaki i cebulę pokroić w grubą kostkę. Kiełbasę także pokroić w grubą kostkę.

Rzodkiewki pokroić na ósemki. Pieczarki zostawić w całość,o ile są malutkie.

W dużym garnku rozgrzać olej, wrzucić cebulę i pastę harrisa. Zeszklić. Następnie dodać kiełbasę,a po 3 minutach twarde warzywa czyli marchewkę, pietruszkę i ziemniaki. Chwilę razem przesmażyć i dodać pomidory z puszki oraz passatę i wodę. Zmniejszyć ogień i zagotować. Przykryć pokrywką i dusić przed 15 minut,po czym dodać bób i pieczarki. Dusić do miękkości warzyw. Na 3-4 minuty przed końcem gotowania dodać cukier oraz kukurydzę wraz z zalewą. Doprawić do smaku. Po raz ostatni zagotować.

Smacznego.








niedziela, 2 listopada 2025

Zupa pomidorowa w wersji zero waste

Dzień dobry 🙂 

Zapraszam na pierwszy przepis w nowym miesiącu. Tym razem na stół wjeżdża zupa pomidorowa, ale nie byle jaka, tylko na świeżych pomidorach. Kupiłam ostatnio za dużo pomidorów i żeby mi się nie zmarnowały, to przerobiłam je na zupę. Córkom nie powiedziałam w jaki sposób przygotowałam tą zupę i zajadały aż miło 😁 wyszła pyszna zupa i nic nie zmarnowałam 💪 

Udanego tygodnia i całego listopada 🍄🍄🍄



4 średnie pomidory malinowe 

1,2 litra rosołu 

1 łyżeczka masła 

2 łyżeczki koncentratu pomidorowego 

3 łyżki śmietany kremówki 

2 łyżki sosu sojowego 

Ulubiony makaron 


Pomidory umyć, osuszyć. Następnie naciąć na krzyż i zalać wrzątkiem. Po około 5 minutach zdając skórkę i przekroić pomidory na 3-4 kawałki. Przełożyć do miski, zblendować i przetrzeć przez sito.

Do garnka przełożyć masło, roztopić. Dodać mus pomidorowy i stale mieszając doprowadzić do zagotowania. Gdy to nastąpi, dodać koncentrat i dokładnie wymieszać. Gdy masa znowu zawrze dodać rosół i zagotować. Zmniejszyć ogień i gotować całość 15 minut. Zdjąć z ognia, dodać sos sojowy. Zamieszać. Dodać śmietanę i wymieszać po raz ostatni. Podawać z ulubionym makaronem. Smacznego.







piątek, 31 października 2025

Październik w obiektywie

Dzień dobry 🙂 

Dziś ostatni dzień października. Dla niektórych to czas zabawy podczas halloween,a dla mnie czas podsumowania tego mijającego miesiąca.

Jak zapewne pamiętacie w październiku rozpoczęłam pracę w szkole na pełen etat. I chociaż z początku bardzo obawiałam się tej zmiany pracy to teraz jestem zadowolona że zrobiłam ten krok. Tym bardziej, że jak wiecie siedziba poczty w której pracowałam uległa zniszczeniu, więc do nowej lokalizacji miałabym naprawdę kawałek drogi. A że jestem tylko kierowcą rowerowym to byłoby to nielada wyzwanie. Ale na szczęście nie muszę o tym myśleć....

W październiku byłam dwa razy przeziębiona,pierwszy raz zaraz na początku miesiąca i jako tako się wykurowałam...a przynajmniej tak mi się zdawało bo od 18 października znowu przyszło takie przeziębienie, że musiałama iść do lekarza. Nie będę Was oszukiwać, wcale nie zamierzałam iść do lekarza i na zwolnienie lekarskie, ale gdy zobaczyli mnie moi nowi współpracownicy to odesłali mnie do domu i trzeba było się wychorować. Trochę też odpoczęłam bo dwa dni non stop leżałam bo naprawdę na nic siły nie było.

Zapraszam Was na porcyjkę zdjęć 🙂

Poniżej zdjęcie dekoracji, którą wspólnie zrobili nauczyciele i uczniowie z mojej szkoły. Stoi w holu głównym i cieszy oko, prawda?



A takie piękne drzewo można podziwiać z drugiego piętra naszej szkoły. 


Piękna ta nasza jesień, prawda? Zawsze zachwyca mnie ta mnogość barw, które pojawiają się na liściach.







Poniżej wschód słońca dwa tygodnie temu,cyknęłam w drodze na sobotnie zakupy spożywcze 😉


A to zachód słońca, który uchwyciła moja Martynka z naszego balkonu.


A poniżej zdjęcie plaży. 11 października wybraliśmy się nad króciutki wypad nad morze z okazji urodzin Daruni. Relacja z tego wypadu wkrótce 😁


Kolejny wschód słońca w drodze na zakupy 😆


No i seria ślicznotki, którą można schrupać bez ketchupu 🥹🤣





W tym miesiącu mało stylizacji. Sama nie wiem czemu tak wyszło, ale w czasie choroby zamówiłam sobie trochę rzeczy więc w listopadzie powinno być więcej zdjęć 🤩



I to z grubsza tyle w październiku. Głównie upłynął na oswajaniu się z nową rzeczywistością,bo dwie zmiany itd.  Liczę że z każdym dniem będzie lepiej,a ja będę się sprawdzać w tej pracy.
Pod względem wpisów ten miesiąc był umiarkowanie niezły. Ten wpis jest 12 w tym miesiącu, więc nienajgorzej, ale zdarzały mi się miesiące gdzie publikacji było 17-19. Może w kolejnych miesiącach będzie lepiej.
A jak Wasz październik? Udało się obrobić przed chorubskiem czy niestety nie?
Bardzo dziękuję za dotrwanie do końca wpisu. Serdecznie Was pozdrawiam i życzę Wam i sobie udanego listopada. To zawsze trudny okres, ale potem grudzień i szykowanie do świąt a ja to uwielbiam. Zresztą już mnie chyba trochę znacie w tej kwestii. Gorące uściski 😘